Dzisiaj będzie chyba dużo anegdot… #5 Co jest najbardziej kreatywną rzeczą, jaką zrobiłaś w życiu? Wszystkie, które przychodzą mi na myśl, związane są albo z medycyną i opatrywaniem innych albo z nauczaniem właśnie. Wynikają z krzyżowania się znajomości metody z instynktem zrodzonym w danej sytuacji.
Po zadanym pytaniu, zazwyczaj płynnie rozgadana dziewczyna przygryza wargę i zapada milczenie. „Well…” – próbuje jakoś przełamać niezręczną ciszę. Uśmiecham się zachęcająco. I wtedy myślę sobie, że to będzie coś wielkiego. „We are on to something” wykwita mi w mózgu. I uważam, że to nikogo nie ominie.
JOW, czyli Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, są jabłkiem niezgody polskiej sceny politycznej. Ale czym są tak konkretniej? Skoro okazały się tak istotnym postulatem, dobrze wiedzieć, o czym dyskutujemy, niezależnie od tego jakie są nasze sympatie wyborcze. Druga tura tuż za progiem, zastanówcie się, czy to dla Was ważne i do jakiego stopnia.
Kiedy rano mam ochotę na coś ciepłego, domagam się by zrobił herbatę, z racji tego, że to ja jestem gościem. W odpowiedzi przekręca się na drugi bok i gestykuluje w kierunku pokoju: – Tam jest Twój ręcznik, Twoja piżama; przestałaś tu być gościem.
– Aga, obiaaad! – ちょっと待ってくださいね。 – Chcesz mnie obrazić? – I just said, I’m gonna be there in a minute!!! Oto scenka gatunkowa z cyklu: codzienne życie z Gorońską.
To prawda, jestem jednym z Tych Ludzi, Którzy Głośno Krzyczą, Że Nie Posiadają Telewizora. Ale moi rodzice mają telewizor. I czasem zostajemy sami: ekran, ja i… moja socjopatia. Perfekcyjny trójkąt. Ta refleksja zaczęła się, kiedy jadłam z M obiad w salonie moich rodziców. A w tle: „Trudne sprawy”.
Początkowo, chciałam ten tekścik z rekomendacją puścić 1 kwietnia, ale pomyślałam, że nie weźmiecie go na serio i wyczekałam. Czuję się osobiście związana dość mocno z lokalną sceną kulinarną, więc jako że pogoda wkrótce będzie mocno sprzyjać wyjściom na kawę i ciacho – kilka moich rekomendacji na terenie Poznania, mojego ukochanego miasta.
czyli 10 wyrazów, które w kuchni wymawiasz ŹLE Tak, to prawda, jestem grammar nazi. Szczególnie przejawia się to w kuchni i jak ognia unikam knajp, w których nie jestem w stanie na głos wymówić zamawianego dania.
Share Week to taka fajna inicjatywa Andrzeja Tucholskiego z jestKultura, w której blogerzy dzielą się swoimi ciekawymi znaleziskami w odmętach polskiej blogosfery. Standardowo są to 3 pozycje (żeby uniknąć Wszystkich Krewnych i Znajomych Królika), ja stworzyłam 2 takie trójki.
Nie to planowałam dziś opublikować, ale w ciągu zeszłej doby wymieniłam bardzo poruszającą mnie korespondencję z Khalil Khouri – założycielem strony FoodPorn i przytaczam ją niemal w całości. Thank you, Khalil.