Cześć, Wpadłom na chwilę na bloga, żeby Wam opowiedzieć, które teksty były najczęściej odwiedzane na Gorońskiej, ale też, żeby uchylić rąbka tajemnicy na rok kolejny.
Kategoria: okołoblogowo
– Are you into craft beers? – pyta mnie Fiachra tym miodnym, irlandzkim akcentem, gdzie samogłoski bywają za okrągłe, a „th” są twarde, w samym środku wypowiedzi o rodzajach chmielu. Szeroka błogość rozlewa mi się po twarzy. Patrzę na Stephena wzrokiem kota, który chwilowo jest za dumny, by ocierać się o czyjeś udo.
Dopiero co wielu z Was podzieliło się w gronie rodziny wielkanocnym jajkiem, a dziś ja chce się z Wami podzielić kilkoma blogami, bez których moje życie w sieci (ale i poza nią!) byłoby jakościowo gorsze. Kolejność przypadkowa, a opisy krótkie, żebyście mieli czas poczytać dzisiaj ich właśnie.
Stęsknionym przypominam, że moje publikacje można znaleźć też poza No Easy Answers. Przykładowo: ostatnio weszłam w skład redakcji portalu TęczowyPoznań.pl, znajdziecie tam już teraz moje recenzje „The Danish Girl” i „Kryptonimu ‚Hiacynt'”, a kolejne teksty będą się ukazywać regularnie.
U mnie za oknem śnieg powoli przyprusza okoliczne działki i cisza po Sylwestrze kłuje w uszy.
Mikołajkowy weekend spędziłam w Kielcach, na koszt firmy Abbott, która zazwyczaj dba o mnie z wysoka, bowiem zajmuje się produktami skierowanymi dla diabetyków. Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Weronika (@bluesugarcube_diabetic) 5 Gru, 2015 o 10:41 PST Kiedyś już się z nimi widziałam i napisałam o tym.
Jest trzecia nad ranem, mrok, żaden tam letni, szary półświt. Na twarzach mamy konsternację. – Dlaczego dowodem przeciwko Tobie miałby być artykuł na blogu, ale czyjś wpis na facebooku już nie? – Bo post na fejsie jest prywatną opinią, a artykuł to już jest public statement.
Po polsku: nawoływanie do akcji, podstawowe narzędzie pracy każdego blogera. Tylko nie moje, bo chociaż całą teorię mam od dawna obcykaną, praktyka została daleko w tyle. Macie tak czasem? Nie lubię jak ktoś mówi mi, co mam robić. Większość z nas, tak mi się wydaje, nie lubi.