25 marca 2015

Jak doprowadzić do szału foodie-filologa?

czyli 10 wyrazów, które w kuchni wymawiasz ŹLE

Tak, to prawda, jestem grammar nazi. Szczególnie przejawia się to w kuchni i jak ognia unikam knajp, w których nie jestem w stanie na głos wymówić zamawianego dania. Mały jednak pikuś, kiedy na miejscu obsługa może mnie nauczyć wymowy jakiegoś mało znanego dania, a co innego, gdy ludzie wokół mnie nagminnie źle wymawiają popularne już słownictwo kuchenne niepoprawnie. Naprawmy szybko te masakryczne wtopy.

sousvide
Młode warzywa przygotowane do sous vide. Labelled for noncommercial resuse by ChefSteps.

sushi

To nie „suszi”, ale „suśi” i to z płaskim, krótkim „u”. W japońskim brak jest twardych dźwięków, typu rz, sz, gr, ch, więc pojęcia nie mają o co Wam chodzi. Oddam jednak sprawiedliwość, że polski odpowiednik sushiya / sushi bar – znacznie lepiej brzmi jako suszarnia, niż jako siusiarnia.

sous vide

Ta coraz popularniejsza, chociaż czasochłonna technika przybyła z Francji – chodzi o gotowanie w ściśle kontrolowanej temperaturze, przez długi czas, zapakowanych próżniowo składników (np. wołowiny przez 29h w temperaturze 60 stopni Celsjusza). Kiedy zamawiasz „jagnięcinę sous vide” – mów „su-vi(d)” z ledwo słyszalnym „d” na końcu.

spaghetti

To nie „szpagedi” ani „spa-gche-ti” – tylko „spagetti„! I żeby była jasność, to nie nazwa potrawy, ale makaronu, którego się do niej używa. Potrawą jest np. „spaghetti bolognese” (przybliżona wymowa: spagetti bolonjeez).

gnocchi

Rodzaj włoskich klusek z charakterystycznym śladem po naciśnięciu widelcem lub podobnie żeberkowanych. To nie „gnoćci”, lecz „njokki” ew. „nioki„. Co, zatkało kakało?

amuse-bouche

Nawet ekipa realizotorska „Top Chef” nie może się dogadać jak to się mówi, a sprawa jest w miarę prosta: „amuz busz” działa całkiem nieźle. Ale ze względu na to, że na tę darmową przystawkę przed właściwym posiłkiem nie musimy w restauracjach mówić tak snobistycznie, przypominam wszystkim, że mamy śliczny polski foodie termin: „czekadełko„.


Przerwa na reklamę:

Przypominam, że widzimy się w sobotę w Nifty No. 40 na Żydowskiej 40 w Poznaniu! O 13:00 zaczyna się tam akcja Master Chefs 4 Dogs! Dołącz do eventu na facebooku!


quinoa

Zboże, które szturmem zdobywa eko-trendowych kucharzycieli. Nazwę zapożyczyliśmy od języka plemienia Keczua, nic więc dziwnego, że mamy problem z jego odczytaniem i dajemy trochę z łaciny „kwinoa”. Powinno być „kinua„, a nawet „kinła„.

espresso

Bariści w większości krajów marszczą nos w dezaprobacie, kiedy prosicie ich o „ekspresso”. Czyli coś, co było kiedyś kawą, a już nie jest? A może ma być szybciutko, ekspresem? Nie! Wymawiamy to prawie tak, jak piszemy: „espreso

paella

Potrawa pochodząca z Walencji, pachnąca szafranem, owocami morza i oparta na ryżu. Słyszałam, że teoretycznie nazwa pochodzi z hiszpańskiego (nieprawda, bo z katalońskiego!), ale mogła też z portugalskiego. Najlepsze przybliżenie poprawnej wymowy to „paeia” – słowo to powinno schodzić Wam z języka miękko i kapać ślinką na talerz. Tak bardzo nie umiemy wypowiadać w Polsce tego słowa, że to od niego wywodzi się nasze „patelnia”. Ktoś chyba nią za mocno oberwał.

yerba mate

Ukochany, błotnisto-herbaciany smak, będący też bazą do napoju Bombilla. Tylko to nie jest „jerba mejt” czy „matee” ale „dźerba mate” z akcentem na „ma”, rozumiemy się? DŹERBA!

phở

Wszyscy już wiedzą jak wypowiedzieć japoński „raamen (notabene, jak w przypadku spaghetti to bardziej nazwa makaronu, niż dania), chociaż czasem zapominają o długim „a”, szczególnie w polskim potocznym określeniu knajpek, którego serwują: raameniarnia. Phở to przysmak wietnamski, zupa i makaron z wieloma opcjami wykonania. Wymawiaj: „fo” z energicznym wydechem. Amerykanie wymawiają „foł” (ugh!), niektórzy Azjaci „fe” (bardzo krótko).