Dopiero co wielu z Was podzieliło się w gronie rodziny wielkanocnym jajkiem, a dziś ja chce się z Wami podzielić kilkoma blogami, bez których moje życie w sieci (ale i poza nią!) byłoby jakościowo gorsze. Kolejność przypadkowa, a opisy krótkie, żebyście mieli czas poczytać dzisiaj ich właśnie.
Kategoria: gdzie indziej
Stęsknionym przypominam, że moje publikacje można znaleźć też poza No Easy Answers. Przykładowo: ostatnio weszłam w skład redakcji portalu TęczowyPoznań.pl, znajdziecie tam już teraz moje recenzje „The Danish Girl” i „Kryptonimu ‚Hiacynt'”, a kolejne teksty będą się ukazywać regularnie.
Pięknym początkiem historii może być źrenica, dlatego kiedy robię jakiś materiał zaczynam zwykle od przestudiowania oczu osoby, z którą rozmawiam. Tym razem nie dano mi szans. W Virtual Quest najpierw zabrano mi oczy. A potem na wszelki wypadek – uszy.
Share Week to taka fajna inicjatywa Andrzeja Tucholskiego z jestKultura, w której blogerzy dzielą się swoimi ciekawymi znaleziskami w odmętach polskiej blogosfery. Standardowo są to 3 pozycje (żeby uniknąć Wszystkich Krewnych i Znajomych Królika), ja stworzyłam 2 takie trójki.
Po polsku: nawoływanie do akcji, podstawowe narzędzie pracy każdego blogera. Tylko nie moje, bo chociaż całą teorię mam od dawna obcykaną, praktyka została daleko w tyle. Macie tak czasem? Nie lubię jak ktoś mówi mi, co mam robić. Większość z nas, tak mi się wydaje, nie lubi.
Przeważająca demografia dla No Easy Answers to mężczyźni.
Ostatnio zmagam się z tekstami, które chcę „urodzić” – trochę mi już nawet wstyd je postnąć, bo rozmawiałam o nich z kilkoma znajomymi i jeśli te teksty nie okażą się naprawdę dobre, to po co tyle się nad nimi pastwić?