Kardynał Mezzofanti znał biegle według jego biografa ok. 30 języków. Papież Jan Paweł II, w zależności od źródeł – od 7 do 50 (Te siedem, z rozczulającą prostotą, użytkownicy Zapytaj Onet określają jako „prawie wszystkie” {np. tu}). Ale nie będziemy się dzisiaj zajmować żywotami katolickich kapłanów. Polecę dzisiaj 5 innych pozycji, które opisują drogę do bycia poliglotą.
Najważniejsze ustalmy na początku – jak definiujemy termin „poliglota”, ponieważ słownikowe określenia typu „osoba mówiąca wieloma językami” pozostawia ogromne pole do kłótni nad słowem „wieloma”. Z wiekiem, poznając też osoby, które ze społecznością poliglotów mają wiele wspólnego (jak z nimi postępować już pisałom), przychylam się do zdania, że by móc nazwać się poliglotą wystarczy znać biegle 2 (dwa!) języki. Mniej więcej dekadę temu zaczęto też używać terminu hyperpoliglota – przypisuje się ukucie tego terminu Richardowi Hudsonowi z University College London – tym określeniem przedstawiają się osoby posługujące się co najmniej 10 językami.
Naukowe udowodnienie, że każdy może zostać poliglotą jest niewykonalne z dwóch powodów:
- Od razu wiemy, że słowo „każdy” jest zbyt ogólnym kwantyfikatorem. Przykładowo osoby z zaawansowanymi uszkodzeniami mózgu mogą nie być zdolne do opanowania języka w ogóle, niewokalizujący autystycy mogą wykazywać znajomość wielu języków tylko w piśmie lub w formie migowej, głuchoniewidomi mają ograniczoną zdolność kodowania i tak dalej
- Każdy przyswaja języki inaczej, fizyczną niemożliwością jest przetestowanie każdego sposobu na każdej jednostce.
Mimo to, jeśli jesteś osobą, która czyta ten tekst, prawdopodobnie jesteś biegła_y w języku polskim. To oznacza, że Twój mózg dysponuje zasobami, by opanować wiele kolejnych języków. Poniżej 5 pozycji, która w różny sposób mogą pomóc Ci zabrać się za to jeszcze w czasie lektury.
„The Polyglot Project”
(e-book, darmowy, język angielski, 534 strony, pod redakcją Claude Cartaginese)
Najważniejsze to zacząć od jasnego celu i motywacji. To w gruncie rzeczy opasłe tomiszcze to przyjaciel na całe życie – zbiór osobistych historii poliglotów z różnych stron świata, w różnym wieku, z różnymi zainteresowaniami i charakterami. Nie ma tu pięknej oprawy graficznej, darmowych materiałów do skopiowania ani złotych porad. Są tylko ludzkie historie o tym, jak trudno przemóc lęk przed pierwszą rozmową z obcokrajowcem, jaką euforią jest zrozumiana piosenka czy książka i czy warto wstawać godzinę wcześniej, żeby się pouczyć (spoiler: czasami tak, czasami nie). Opowieści o tym, jak rzuca się wszystko, by nauczyć się języka w kraju, w którym jest używany, ale też o kreatywności kiedy łakniemy, powiedzmy, mandaryńskiego mieszkając raczej w okolicach Loary. O odkrywaniu czy da się radę żonglować 5 językami naraz i patrzeniu jak te piłeczki rozsypują się po podłodze i wpadają pod kanapę. Ja przeczytałom swego czasu całość w 2 dni, ale ponieważ każda z tych historii jest osobna, nie ma problemu by czytać ją na wyrywki i niechronologicznie. Do tego całość dostępna jest za darmo – a jest to niezla mikrofala dla marzeń! W pięć sekund do setki! Brać i czytać!
„Superskuteczne strategie opanowania języków obcych. Twój prywatny coach.”
(książka/e-book, 37,90 zł/30,30 zł, język polski, 219 stron, Ewa Zaremba)
Osobiście sądzę, że gorszego tytułu, bardziej zajeżdżającego NLP, korpomową i „kołczingiem” jeszcze w tej branży nie było, ale ta pozycja ma kilka poważnych zalet. Po pierwsze, gładko się to czyta – to trochę taki storytelling , dialog między mentorem a życiową niedorajdą, którą każdy z nas trochę w środeczku się czuje. Po drugie zaś, proponuje wiele praktycznych rozwiązań, przerywana jest ćwiczeniami i miejscami na notatki, kwestionariuszami itp. Minus jest taki, że część z nich powiela popularne neuromity, ale prowokuje do ważnych refleksji o własnych preferencjach w uczeniu się, planowaniu i konsekwencji czy po prostu pozytywnym nastawieniu do nowości i popełniania błędów. Jeśli zupełnie nie wiesz, gdzie zacząć, to może okazać się wymarzona książka – w przeciwnym razie, czytaj dalej.
„Sekrety poliglotów”
(książka, 29,90 zł, język polski, 145 stron, Konrad Jerzak vel Dobosz)
Gdy pierwszy obcy język już za Tobą i zacierasz ręce na kolejny – to pozycja dla Ciebie. Oto 17 sekretów, z których możesz zacząć komponować własne metody nauki. Czcionka bardzo wyraźna, rozdziały zwięzłe, zero pitu-pitu, same konkrety (no dobra, okraszone garścią motywacyjnych cytatów), a autor to solidna marka. Nie przyszedł czarować Cię pięknymi słówkami, tylko pokazać jak sam został hyperpoliglotą. I nawet jeśli teraz powiem Ci, że czasem dobrze pochodzić nago dookoła stołu z cygarem w ustach i mamrocząc do ścian o trzeciej w nocy, nie myśl, że tak kończy każdy poliglota (jak żartował Eddie Izzard „Two languages in on head?! No one can live at that speed!”). Szczególnie wdzięczne jestem Konradowi za pokazanie bardzo wyraźnie, że ani niemowlęta, ani dorośli nie mają łatwiej – po prostu ich mocne strony leżą w innych obszarach. Dzięki!
„Fluent in 3 months”
(książka/e-book/audiobook, różne ceny wydań (ok. 5-10 funtów), język angielski, 256 stron, Benny Lewis)
Benny jest dla poliglotów taką chodzącą, żywą legendą i maskotką w jednym. Ten człowiek tryska humorem, ma irlandzki akcent słyszalny z daleka i beztrosko opowiada o tym, jak do mniej-więcej 30-tych urodzin był jednojęzycznym przegrywem. Teraz podróżuje po świecie ze swoją piękną dziewczyną, jest cyfrowym nomadem i firmuje swoją ulubioną metodę – Speak From Day One. Pisze o tym jak pokochał rzucać się na głęboką wodę i sypie z rękawa hackami na szybkie postępy w nauce. To często wyższa szkoła jazdy, ale jakże przyjemna. Autor zresztą, wiedząc jak szybko zmienia się krajobraz doskonałych narzędzi do nauki, zapewnia posiadaczom książki dostęp do ciągle aktualizowanej bazy źródeł i ciekawych tekstów. Do tego prowadzi hitowego bloga i vloga, a w zeszłym roku wydał we współpracy z serią Teach Yourself (jedne z najwyżej ocenianych wydawców samouczków do języków obcych) podręczniki do nauki takich języków europejskich jak francuski, niemiecki czy hiszpański. Całość pozycji jest niesamowicie zabawna, a przy tym praktyczna, bez ściemy, momentami tylko czuje się wysokośc progu, o który można się widowiskowo wyłożyć. Nawet kiedy nie chcesz opanować 4 nowych języków w rok i udzielać wywiadów w TV po gaelicku – warto podpatrzeć warsztat najlepszych. Oni też przyznają się, że czasem wypierniczają zębami w krawężnik (to ważne, ze Benny pokazuje nie tylko blichtr i splendor, ale modeluje jak radzić sobie z gorszymi okresami – nawet kiedy trwają kilka miesięcy).
„Jak uczyć się języków”
(książka, 30,00 zł, język polski, 131 stron, Luca Lampariello)
Luca to kolejna sympatyczna twarz, która dzieli się swoimi doświadczeniami w internecie. Ma zgoła odmienne podejście do mówienia niż Benny – najpierw książki i samotne boje w pokoju, dopiero kiedy czujecie się dość pewnie, wyjdźcie do ludzi porozmawiać. Mimo tego, że raczej stoję za rozwiązaniami spod szyldu „Speak From Day One”, doceniam jak często Luca podkreśla konieczność znalezienia własnej drogi. Wielokrotnie przyznaje, że on robi coś w określony sposób, ale nie ma gwarancji, że to pomoże i Tobie, nie ma złotej metody, którą można opakować w pudełeczko i sprzedać jako patent na naukę każdemu z osobna. To prawda i dlatego wszystkie polecane tu przeze mnie pozycje nie proponują Wam sztywnych rozwiązań, a raczej cegiełki i knyfy, spośród których wypróbować i wybrać możecie coś, co Wam odpowiada.
Szczerze mówiąc, nie przypadła mi do gustu forma wywiadu, może dlatego, że pytania są dość sztampowe. Jednak podział na rozdziały przeprowadzony jest wzorowo, omawiane zagadnienia mają logiczny ciąg, a dodatkowo, łatwo do książki wrócić, bo ma doskonałe podsumowania po każdej części (wydrukowane na szarym tle, łatwo więc wpadają w oczy przy kartkowaniu), wzbogacone jeszcze o odnośniki do zewnętrznych źródeł.
Najbardziej uroczy jest ostatni rozdział – „Życie poligloty”. Poligloci to nie jakieś stwory z kosmosu, to ludzie z określonymi priorytetami i doświadczeniem. Ktoś inny świetni gra w tenisa, zna wszystkie tajniki arkuszy kalkulacyjnych, jednym tchem wymienia 100 największych jutuberów w Czechach albo przechodzi Devil May Cry 3 na najwyższym stopniu trudności. My znamy po kilka języków. Jeśli poczujesz, że nasze priorytety są i Twoje, naprawdę możesz zostać poliglotą.
Tym samym zataczamy koło do inspirujących opowieści z „The Polyglot Project”.