Nie znam się dobrze na tym, o czym dziś napiszę, uprzedzam. Dlatego będę dziękować za pomoc wszystkim, którzy zgodzili się pomóc, jak i tym, którzy dorzucą swoje 5 groszy w komentarzach.
Animacje
To jest oczywiste, że najwięcej postaci queer znajdziemy w japońskim Anime, niejeden przedstawiciel i przedstawicielka ruchu LGBTQ z mojego pokolenia wychowała się na Sailor Moon (Czarodziejce z Księżyca), gdzie postaci nieheteronormatywnych było od groma. Była para gejów (Kunzite i Zoicite), były lesbijki (Michiru i Haruka), poliamoryczna Makoto była, były osoby transseksualne (Fish Eye) czy interseksualne (casus Gwiezdnych Czarodziejek z ostatniej serii). Boję się pomyśleć, że w zasadzie romans między Heliosem a ChibiUsą ocierał się o zoofilię (większość czasu spędzał zaklęty w pegaza), podobnie w kinówce między Luną a Kakeru (przez większość czasu ona jest kotem). Ale chociaż takich niejednoznacznych postaci jest w tej i wielu innych seriach japońskich mnóstwo, nie robiły one wokół tego halo, a fabuły nie dotyczyły absolutnie żadnych problemów dotykających queerów.
Identycznie sytuacja ma się z popularną serią amerykańską Adventure Time (Pora na Przygodę), gdzie BMO ma wiecznie w nosie swój gender, a Marcelina i Princess Bubblegum kiedyś umawiały się na randki (z czego wniosek, że obie muszą być biseksualne). Serial kompletnie nie robi wokół tego problemu, dziwne, międzygatunkowe związki wpisują się w jego poetykę, a płynna seksualność jest dotrzegalna tylko przez obsesyjnych, dorosłych fanów serialu.

Z animacjami queer jest tak, że raczej się nie przebijają tak łatwo jak seriale aktorskie. Mamy na przykład fanowską animację „McTucky Fried High”, shorty animowane o liceum, w którym roi się od stereotypowych nastola…. fast foodów. Nie wiem czy nie lepiej będzie, jak po prostu pokażę wam pierwszy epizod:
Jest też „Rick & Steve: The Happiest Gay Couple in All the World” w technice stop motion, które jest tak bardzo pride, że trzeba płakać ze śmiechu. Na YouTube możecie zobaczyć na przykład taki początek jednego z odcinków wraz z 30-sekundową czołówką 😀
I… to by serio było na tyle. Moglibyśmy się zastanowić, czy HIM z Powerpuff Girls to transwestyta, ale to by było na tyle. I nie jest to imponujące.
Komiksy
Znacznie lepiej sprawa się ma z komiksami, tych, nawet poza nurtami mang yaoi i shounen-ai (skupionych na relacjach gejowskich), yuri (prymarnie o lesbijkach) i hentai (mang pornograficznych) jest sporo, zarówno indie – czyli wydawanych niejako w drugim obiegu, samodzielnie albo publikowanych tylko w internecie; jak i dostępnych bez trudu w polskich księgarniach i wydawnictwach.
O ciekawych komiksach indie opowie wam Ritch z kanału RitchandFamous, cudny genderqueer, sam rysujący bardzo osobiste historie (tu moja ulubiona).
Wszystkie tytuły, o których opowiada znajdziecie zlinkowane w opisie pod powyższym filmikiem na youtube.
Ja sama pisałam o moich dwóch ulubionych tytułach w czerwcu. Możecie tam przeczytać o „Stuck Rubber Baby” i „We Włoszech wszyscy są mężczyznami”.
Te dwa tytuły, a także wiele innych znajdziecie u Karola Żaczka w GeekZone (więcej o tym, jakim jest zajebistym kolesiem przeczytacie u Andrzeja Tucholskiego). Karol do puli dorzuca jeszcze „Konrada i Paula” – przekomiczną serię shortów o dwóch gejach (w, jak sami mówią, „pedalskim komiksie”) jeszcze z lat 90. – a więc na sporo przed erą Grinderów i dopuszczalnych związków homo w Stanach. A nadto, z nowości „Fun Home”, o którym nie wiem nic, poza tym co można wyczytać w internecie i ostrzę sobie na to pazurki. Pamiętnikarskie wycieczki o wychodzeniu z szafy w świetnej graficznej oprawie nie mogą się marnować w magazynie, na mojej półce jest jeszcze miejsce!
Ta sama autorka rysuje do internetu od lat „Dykes to watch out for” („Lesby, na które trzeba uważać”) – a że powstawały od roku mojego urodzenia do 2008, to należy się spory szacunek.
Gry
I tu znowu jest ambaras. Gry przez lata stały się po prostu bardziej liberalne. Shepard mógł zostać stworzony jako avatar kobiecy lub męski i flirtować z dowolną płcią i gatunek w sci-fi serii Mass Effect. W Simsach (i jego licznych klonach) mogliśmy już od dość niskich numerów wersji łączyć simy w dowolne pary, zapewniać im dzieci, albo mieszkać w hipisowskich niemal komunach. Nawet w Pokemonach były motywy queer.
OK, ale pochylmy się nad trzema grami, które są ewidentnie queer, grałam w nie i podobały mi się, a potem przeczytacie sobie ogromny cover article na portalu Polygon.
W pierwszą z nich możecie zagrać w przeglądarce. To Coming Out Symulator, gra w której nie ma dobrych odpowiedzi, a trzeba przyznać się rodzinie, że nie jest się tak całkiem hetero, jak im się wydawało. Gra na jedno posiedzenie, doskonale prosta w obsłudze, ale skomplikowana w lawirowaniu między uczuciami wszystkich zaangażowanych.
Dys4ia to gra-dzieło sztuki o bycie urodzonym nie w tym ciele co trzeba. W zmyślnych porównaniach przeprowadza nas przez proces tranzycji, jej trudy, wstydy i sukcesy. W istocie jest historią autobiograficzną zaklętą w kilka minigierek o oldschoolowej grafice. W tej chwili do pobrania na PCty za 5 dolarów.

Na systemy iOS i Android wyszła fajna gra „Long Story” („To długa historia!”) – klikadełko, gdzie jako nastolatka trafiamy do nowej szkoły i musimy rozwikłać tajemnice przydzielonej nam szafki. Przyjemne ilustracje, przemyślane dialogii i możliwość umówienia się… z dziewczyną albo chłopakiem, zależy w kim się zakochamy. Fajnie opowiada o szukaniu tożsamości.
No dobrze, dorzucę jeszcze bonus, bo rozgrywka trwa tylko 10 sekund. „Two queers at the end of the world” (Dwoje queerów na końcu świata) to gra czysto tekstowa. Jak desperacko zdążysz powiedzieć, że kochasz, skoro do końca świata zostało dosłownie 10 sekund?
Jak ktoś czuje się queerem i playerem jednocześnie, od kilku lat ma także swoje targi – imprezę GaymerX: Everyone Games. W tym roku: w grudniu w San Jose.